Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Badanie kompetencji :)

Ostatnio pani w przedszkolu zrobiła nam takie badanie kompetencji, a tak po naszemu, czy dobrze się rozwijam i czy nadaję się do szkoły. Badany był rozwój fizyczny, umysłowy i społeczno - moralny i powiem Wam, że wynik badania wyszedł mi bardzo dobrze, były trzy poziomy wysoki, przeciętny i niski i ja zakwalifikowałem się do tego wysokiego :). Mama i tata byli ze mnie bardzo dumni :). Pani Marysia powiedziała, że byłem jedyną osobą w grupie, która wiedziała jak nazywa się najdłuższa rzeka w Polsce. Rodzice powiedzieli, że jeszcze musimy wiele rzeczy utrwalać ćwiczyć, obecnie poprzez zabawę uczymy się pierwszych liter wyrazów oraz wymawiania sylab. Powiem, że to troszkę skomplikowane, ale z dnia na dzień idzie mi coraz lepiej. Uczymy się też kształtów i dużych liczb. 
Mam nadzieję, że wszystkie te rzeczy opanuję zanim pójdę do szkoły, a idę już we wrześniu :).

wtorek, 23 grudnia 2014

Choróbsko :(

Odkąd zaczęłam chodzić do przedszkola zaczęłam chorować. Potrafiłam pochodzić tydzień, dwa i znów zachorować. Obecnie już miesiąc nie chodzę do przedszkola, bo pani doktor przepisała mi szczepionkę odpornościową, którą mam brać z przerwami przez trzy miesiące, by nabrać odporności i móc po miesiącu wrócić do mojej grupy. Powiem Wam, że jest to bardzo trudne, bo ja lubię przedszkole, poza tym grudzień to miesiąc, gdzie wiele się działo w przedszkolu. Ominął mnie dzień Górnika, teatrzyk, Mikołaj, Wigilia no i przede wszystkim pasowanie na przedszkolaka :(. Wiele razy płakałam, gdy Franek wychodził z tatą , a ja musiałam zostać. Nie cierpię chorować, chciałabym już być zdrowa. Mam nadzieję, że w Nowym Roku już wrócę, bo 30 stycznia mamy balik :). Jeśli chodzi o Franka to on też ostatnio jakoś choruje, męczy go kaszel, który najbardziej nasila się przed snem i podczas biegania, wieczorem jak idzie spać to ma wrażenie ciągle zapchanego nosa. Mama ostatnio była z nim u laryngologa, który stwierdził, że mój brat ma przerośnięty trzeci migdał i trzeba go wyciąć. Rodzice chcą z Frankiem iść jeszcze prywatnie do jakiegoś laryngologa, bo chcą być pewni, że to jest potrzebne i jest powodem wszystkich dolegliwości. Lekarka rodzinna zastanawia się, czy Franek nie ma alergicznego kaszlu, ale jak robił testy, to wyszły one dobrze i nie jest uczulony na nic. Mamy już dosyć siedzenia w domu, łykania syropów, tabletek itd. Franek mniej choruje ode mnie i nawet dobrze, bo wiele traci, gdy nie ma go na zajęciach w przedszkolu. W styczniu mama idzie do przychodni wypisać wniosek o wyjazd do sanatorium dla mnie i Franka, to zalecenie naszej lekarki, więc zobaczymy, czy to coś da.

sobota, 20 grudnia 2014

Pierwszy dzień w przedszkolu :)

Długo nas nie było, ale nasza mama miała tyle pracy, że nie miała czasu pisać. Może choć teraz uda nam się to troszkę nadrobić. Opowiem Wam, o tym jak wyglądały moje pierwsze dni w przedszkolu. A więc tak, do tego wyjątkowego dnia przygotowywałam się już od sierpnia. Mama kupiła mi kapcie, woreczek, szczoteczkę, pastę, kubeczek. Na początku miałam iść do czterolatków, gdyż rodzice nie chcieli bym chodziła do grupy maluszków, bo nie chcieli bym spała, bo gdy w południe się zdrzemnę, to później wieczorem nie chcę iść spać o normalnej porze. Niestety ze względu na brak miejsc musiałam pójść do trzylatków, ale z czasem okazało się, że to całkiem dobry pomysł, bo było tam dużo fajnych dzieci, które bardzo polubiłam, a zasypianie nie było aż tak uciążliwe. Gdy nadszedł pierwszy dzień pójścia do przedszkola, rodzice to bardzo przeżywali, a ja się cieszyłam i nie umiałam się doczekać. Wreszcie nie tylko zaprowadzałam Franka do przedszkola, ale mogłam sama w nim zostać, mieć swój wieszaczek, ubrać kapcie i spędzić pół dnia na zabawie z dziećmi, tak jak Franuś. W tym wyjątkowym dniu mama ubrała mnie bardzo ładnie, zabrała mi piżamko, poduszeczkę i inne potrzebne rzeczy i poszliśmy rodzinnie do przedszkola. Gdy weszliśmy do szatni, tata poszedł z Franusiem na jego miejsce żeby się przebrał, a mama została ze mną. Wieszaczek mam zaraz przy wejściu, więc usiadłam na ławeczce i zaczęłam się przebierać, gdy byłam już gotowa poszliśmy do Franusia i zaprowadziliśmy go na górę do jego sali, a później zeszliśmy na dół, gdzie po raz pierwszy weszłam na moją salę, pełną zabawek. Czekały już tam na mnie panie, które bardzo lubię, a mianowicie pani Dorotka i pani Asia, no i pani Monika, która jest bardzo surowa, ale również  fajna. Powiem Wam, że w tym pierwszym dniu w ogóle nie płakałam,  rodzice byli uradowani, że to tak łatwo wszystko poszło. I najlepsze jest to, że odkąd chodzę do przedszkola tylko raz płakałam i to w pierwszym tygodniu września. Niektóre dzieci bardzo płakały, a ja nie, rodzice i Franuś byli ze mnie dumni. Mój brat często mnie odwiedzał w mojej grupie, bo gdy mama musiała dłużej zostać w pracy, to my musieliśmy zostać do 16 i wtedy koło, 15 Franek schodził do mojej grupy, gdzie bawiliśmy się i szaleliśmy, czekając na mamę. Codziennie rano zaprowadzał nas tata, a przychodziła po nas mama i czasem narzekaliśmy, że mamy długo nie ma, że musimy tak długo zostać w przedszkolu, gdzie o tej porze było już mało dzieci. Powiem Wam, że mam trzy fajne koleżanki Zuzię, Ulę i Martynkę, które bardzo lubię. Gdy leżakujemy to często trzymamy się za rączkę. Bardzo lubię bawić się z tymi dziewczynkami. Chłopców też lubię i bawię  się z nimi, ale niektórzy mi dokuczają na przykład taki jeden Borys i dwaj bliźniacy, którzy często zabierają wszystkim zabawki. 

Pewnego dnia po powrocie z przedszkola mówię do mamy : " Mamusia, a wiesz, że bliźniacy nie zabierają mi zabawek " , mama na to : " To super Amelko, widać, że chłopcy Cię lubią ", a ja na to : 
" nie mamusiu, to nie tak, wiesz po prostu je mocno trzymam". Mama parskła śmiechem i pogłaskała mnie po głowie :), hehe.

Podoba mi się bardzo przedszkole i lubię tam chodzić, byliśmy już kilka razy na spacerze z całą naszą grupą, na placu zabaw, kolorujemy obrazki, malujemy farbami, wycinamy różne obrazki, czytamy książeczki, bawimy się zabawkami, uczymy się wierszyków, piosenek, tańczymy, oglądamy teatrzyki i uczymy się angielskiego. Jedzenie mi bardzo smakuje i wcinam bardzo dużo, z czego rodzice są bardzo zadowoleni. Jednak obecnie nie chodzę już miesiąc do przedszkola, ale o tym już w następnej notce.....

środa, 27 sierpnia 2014

Wycieczka do parku - Ogrodzieniec :)

Ostatnio byliśmy w parku rozrywki - Ogrodzieniec, zwiedziliśmy tam park miniatur, park doświadczeń fizycznych, bawiliśmy się w parku rozrywki oraz byliśmy w domu legend i strachów oraz szaleliśmy na torze saneczkowym. Było bardzo fajnie. Najstraszniejszy był dom legend i strachów, powiem Wam, że nawet rodzice byli wystraszeni, w parku doświadczeń fizycznych mogliśmy zobaczyć rożnego typu doświadczenia oraz sami je wykonać. W parku rozrywki zjeżdżaliśmy i skakaliśmy na dmuchańcach, kręciliśmy się na karuzeli. Na koniec poszliśmy zwiedzać zamek, wspinaliśmy się po krętych schodach by zwiedzać ruiny oraz niektóre pomieszczania zamku, byliśmy również w sali tortur, gdzie były straszne stare narzędzia do zadawania bólu. A to fotki z naszej wycieczki.




















Wakacyjne szaleństwa :)

Jeszcze parę  dni i wakacje skończą się na dobre :(, ale powiem Wam, że spędziliśmy je bardzo fajnie, byliśmy nad morzem i na różnorodnych wycieczkach, ale dużo czasu spędziliśmy również w domu, gdzie każdy dzień wymyślaliśmy zabawy. Po krótce opiszemy z Melcią o nich i pokażemy jak się bawiliśmy.

Spacery z mamą i zabawy na spotkanych różnych placach zabaw :) w naszej miejscowości.




Byliśmy u babci Bronki i Halinki, gdzie spędziliśmy dwa dni, chodziliśmy na spacery, plac zabaw w ogródku zamkowym, 



 Melcia jeździła na hulajnodze po drewnianym moście, wygłupialiśmy się w parku :)


zwiedzaliśmy zamek u babć


bawiliśmy się na placu zabaw, który znajduje się przed domem babci


graliśmy w piłkę na boisku u babci Bronki i Halinki


szaleliśmy na naszych brykach, zjeżdżając z górki na pazurki





w domu z tatą składaliśmy lego


z mamą robiliśmy swoje karykatury, ta jest moja


a ta jest Meli,



 bawiliśmy się w piratów, mama sama zrobiła nam opaski



a tak bawiliśmy się z Melką ona torami ja drogą :)



byliśmy u Patryka i Filipa gdzie również świetnie się bawiliśmy




 A to u babci Krysi, u której spędziliśmy 4 dni :) i powiem Wam było super, bawiliśmy się z Natalią naszą kuzynką, szaleliśmy na placach zabaw oraz chodziliśmy na spacery.




Wiele czasu spędziliśmy na rowerach, bardzo często rodzice zabierali nas rowerowe wycieczki, szczególnie, że moja siostrzyczka nauczyła się juz pedałować i powiem, że czasem pedałuje lepiej niż ja.


Na naszym ranchu bawiliśmy się ze znajomymi, Madzią, Wiktorkiem, Anią, Ewą, Sandrą, gdy oni są to zabawa jest wtedy najlepsza. Kapaliśmy się w basenie

 Melcia pomagała tacie podlewać jeżyny,
 bawiła się w piaskownicy,

a ja pokazywałam mamie sztuki walki.


Oczywiście moglibyśmy tutaj pisać jeszcze bardzo wiele, ale myślę, że to najważniejsze nasze szaleństwa.