Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 30 grudnia 2012
sobota, 29 grudnia 2012
Wyjątkowe Babcie :)
Wiele razy już pisaliśmy o naszych babciach, o tym ile robią dla nas i jak mocno nas kochają. Dzisiejszy post również chciałbym im poświęcić. Gdy mama wróciła do pracy to Babcie zajmują się nami i powiem Wam nie jest łatwo przy dwójce takich rozbójników jak my. Melcia i ja to substancja wybuchowa i potrafimy nieźle dać w kość. Rodzice i każdy kto ma choć dwójkę dzieci wie, ile pracy jest przy takich pociechach. Babcie nie dają poznać po sobie, że są zmęczone, są bardzo cierpliwe i robią dla nas wszystko. Od września oprócz babci Bronki i Halinki zajmuje się nami jeszcze babcia Krysia. Rodzice chcąc odciążyć troszkę babcię Bronkę i Halinkę poprosili babcię Krysię o pomoc i opiekę nad nami, za co jej serdecznie dziękujemy. My z Melą to jesteśmy w siódmym niebie, że babcie się tak zmieniają. Zawsze czekamy z niecierpliwością na nie, kochamy je bardzo i gdy przychodzą to skaczemy ze szczęścia, a gdy jadą do domu to jesteśmy smutni. Uwielbiamy się z nimi bawić, rysować, czytać, tańczyć.....z nimi jest bardzo wesoło. Dziękujemy im za pomoc, bo wiemy, że każda z nich ma wiele swoich obowiązków, a mimo wszystko poświęca nam swój cenny czas i czasem przesuwa swoje plany na dalsze terminy tylko po to, żeby móc się nami zająć.
Drogie Babcie kochamy Was bardzo i dziękujemy za to, że jesteście i że zawsze możemy na Was liczyć i zwrócić się o pomoc.
Drogie Babcie kochamy Was bardzo i dziękujemy za to, że jesteście i że zawsze możemy na Was liczyć i zwrócić się o pomoc.
piątek, 28 grudnia 2012
niedziela, 23 grudnia 2012
Mikołajki, przygotowania do świąt ....
Może zacznę od tego, że moja siostrzyczka czuje się już lepiej, wirus poszedł sobie w siną dal i Amelka znów się uśmiecha jak dawniej.
Dawno nie pisaliśmy, ale nie mieliśmy czasu. Mama ostatnio bardzo była zapracowana podobnie jak tatuś, poza tym wirus Meli....ehhhhhh.
Chciałbym dzisiaj napisać o naszych Mikołajkach i przygotowaniach do świąt.
W tym roku nie umiałem się doczekać, kiedy przyjdzie Mikołaj, mama narysowała mi kreseczki, które oznaczały dni do Jego przyjścia, a które skreślałem przed pójściem spać. No i wreszcie nadszedł ten dzień. Po przyjściu mamy z pracy przygotowaliśmy na talerzyku ciasteczko i mleczko dla Mikołaja i cierpliwie czekaliśmy. O 16 twrócił z pracy tata i oznajmił, że widział Mikołaja i że pewno niedługo i do nas przyjdzie. Ja z mamą i Melą schowałem się, a tata poszedł sprawdzić do pokoju, czy czasem oczekiwanego gościa już nie było i cóż tak jak się spodziewał tak też się stało. Po Mikołaju została pusta szklanka i talerzyk oraz mnóstwo prezentów :). Ja i Mela byliśmy zachwyceni. Mela dostała domek dla lalek, kaczuszkę, lalkę, sukienkę i bluzeczkę i mnóstwo słodyczy, a ja domino, złomka zdalnie sterowanego, kasę sklepową, książeczkę, spodnie, bluzkę i mnóstwo słodyczy. Dziękujemy drogi nasz Mikołaju :).
Jutro wigilia, mama od piątku już w domku z nami, sprząta mieszkanko, ja jej w tym troszkę pomagam. W sobotę tata również miał wolne i powiem Wam był to wspaniały dzień. Najpierw byliśmy na wspólnych zakupach, a później wspólnie z tatą piekłem ciasto czekoladowe, a z mamą kruche ciasteczka, które później ozdabiałem i podjadałem. Powiem Wam, że bardzo mi się podobało pomaganie rodzicom, a pieczenie z tatą to świetna zabawa. Oprócz tego w tym dniu było mnóstwo zabaw, wygłupów, tańców, chciałbym żeby tak było zawsze.
ROZMOWA Z RANA:
tata ubiera się
FRANEK: tatuś, gdzie idziesz?
TATA: synuś do pracy
FRANEK: tatuś, ale dlaczego, ja nie chcę
TATA: synuś, muszę pracować żebyśmy mieli pieniążki na przykład na Twoje autka
FRANEK: tatuś, to ja już nie chcę autek, zostań, proszę
Już za chwilę na niebie pierwsza gwiazda zabłyśnie
Niech Wasze serce szczęście ciśnie
Niech śliczna choinka zaświeci
Niech promyk nadziei w Was wznieci
Niech kolędy zabrzmią w koło
Cała rodzina śmieje się wesoło
Będzie fajnie i serdecznie
Wasza radość niech trwa wiecznie!
WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE ŻYCZĄ:
FRANEK AMELKA MAMA I TATA
wtorek, 18 grudnia 2012
Wirus :(
No i dopadł mnie wirus, przyszedł nie wiadomo skąd i jak na razie nie chce sobie pójść. Wszystko zaczęło się w piątek od gorączki oraz biegunki. W sobotę rodzice pojechali ze mną na pogotowie, gdyż biegunka stawała się coraz częstsza i w stolcu pojawił się śluz z krwią. Lekarka pogotowia kazała podawać priobiotyk i tak też rodzice zrobili, ale niestety wielkiej poprawy nie było. Dzisiaj mama z babcią Halinką zabrały mnie do lekarza, który zbadał mnie i powiedział, że nie widzi nic groźnego, że biegunka powinna sama jakoś przejść, że mam dużo pić oraz przepisał smekte i kolejny priobiotyk. Zatem zobaczymy, ale powiem Wam, że ostatnie nocki są dla mnie i rodziców jednymi z najgorszych, bo nie dość, że szpetny wirus mi dokucza to jeszcze zęby. Tata dzisiaj zaspał do pracy, bo tak go wykończyłam tej nocy :(.
niedziela, 2 grudnia 2012
Nasze ciężkie noce
Witajcie dzisiejszą notkę napiszę ja, Amelka :).
Pochwalę się Wam, że z dnia na dzień staję się coraz bardziej pocieszna. Wiele już umiem, ostatnio nauczyłam się mrugać oczkami, hehe rodzice to na początku się ze mnie śmiali, jak widzieli jak bardzo się staram by zamrugać. Zamykałam wtedy z całej siły oczka :), używałam do tego bardzo dużo siły, aż zaciskałam piąstki. Coż jeszcze hmm, rozumiem prawie wszystko, co do mnie mówią. Gdy tata mówi, zadzwoń do mnie, to biorę pilota przykładam do ucha i słucham lub mówię po swojemu. Robię cichoooooo, przytykając paluszek do buzi, wkładając go do dziurki od nosa, powtarzam też ciiiiiiiii. Pokazuję ty, ty, ty paluszkiem, robię cacy braciszkowi głaszcząc go po głowie. Gdy przeglądam zdjęcia, to paluszkiem dokładnie pokazuję osobę, o którą mnie pytają. Gdy czegoś nie chcę mówię "nie", a gdy coś chcę mówię da. Gdy mama mówi prztul do mamy lub taty, to kładę się na ich piersi. Gdy ktoś wychodzi mówię papa, podaję mu buty, macham, daję buzi.
Jedyną rzeczą, która jest największym moim problemem, to nieprzespane noce. Od dawien dawna nie było nocy, którą całą bym przespała. Rodzice wstają do mnie po kilka razy, najczęściej jest to tata, bo mama wstaje do Franka, który ostatnio zrobił się bardzo bojaźliwy. W nocy też wypijam butlę mleka, gdyż czuję się głodna. Rodzice są zmęczeni tym ciągłym wstawaniem i brakiem czasu, bo jeśli chodzi o moje zasypianie to powiem tak, szybko zasypiam, ale gdzieś po godzinie, budzę się i wtedy jest wielki problem ukołysać mnie ponownie. Bywa też tak, że gdy tata wraca z pracy koło 22, ja jeszcze nie śpię. Mama, która siedzi przy mnie aż do powrotu taty z pracy, zmienia się z nim i dopiero zaczyna przygotowywać się do swojej pracy, gdyż wcześniej nie ma na to czasu, bo musi zajmować się nami, siedzi wtedy do 24 lub 1 w nocy, a na drugi dzień wstaje do pracy o 5.30 lub 6.00. Wiecie, obecnie jedynym marzeniem moich rodziców to wyspać się tak porządnie chociaż jeden raz. Hmm, to byłby wspaniały prezent dla nich na święta, muszę się postarać :) tylko, czy dam radę?
środa, 28 listopada 2012
Będę....
Rozmowa z dzisiaj rana:
MAMA
- A Ty kim będziesz synusiu jak dorośniesz, lekarzem, strażakiem, nauczycielem, górnikiem, kierowcą?
FRANEK
- Mamo, będę bawiarzem.
MAMA
- A Ty kim będziesz synusiu jak dorośniesz, lekarzem, strażakiem, nauczycielem, górnikiem, kierowcą?
FRANEK
- Mamo, będę bawiarzem.
wtorek, 27 listopada 2012
niedziela, 25 listopada 2012
Mój pierwszy film w kinie :) 18.11.2012
W zeszłym tygodniu rodzice zrobili mi niesamowity prezent. A mianowicie zabrali mnie i moją kuzynkę Natalię do kina na bajkę " Dzwoneczek i sekret magicznych skrzydeł". Ojej powiem Wam, że było to dla mnie niesamowite przeżycie ponieważ po raz pierwszy byłem w kinie i po raz pierwszy oglądałem bajkę na tak dużym ekranie przy zgaszonym świetle. Rodzice przed wejściem na salę kupili nam popcorn i soczek i hehe zajadaliśmy się nim podczas oglądania. Najpierw leciało dużo reklam, które były nudne, dopiero po jakimś czasie puścili bajkę. Jak dla mnie była ona za głośna i mówiłem do mamy, że mogliby ją ściszyć bo mi błanki popękają w uszach :). Jeśli chodzi o samo oglądanie to powiem Wam, że z wielkim zainteresowaniem patrzyłem na bajkę, nie miałem czasu się nudzić, od czasu do czasu komentowałem głośno to, co dzieje się w filmie oraz sprawdzałem, czy mama płacze :), bo hehe mnie delikatnie zakręciła się łezka w oku, tak jak i mojej kuzynce. Rodzice byli bardzo dumni ze mnie, że mają tak dużego synusia. Powiem Wam, że bardzo mi sie podobało w kinie i mam nadzieję, że znowu się tam wybierzemy. Na drugi dzień, tata pochwalił się w pracy, że był w kinie z synem, hehe wszyscy byli w szoku, że trzylatek dał radę bez narzekania wysiedzieć i z zaciekawieniem oglądać bajkę.
A teraz kilka fotek:
A teraz kilka fotek:
wtorek, 13 listopada 2012
Nasze szaleństwa :)
Jesienna pogoda jest różna, raz jest pięknie i można wychodzić na dwór, na spacery, place zabaw, czy nasze rancho, a raz jest szaro, buro i ponuro, pada deszcz lub śnieg jest zimno i w ogóle wtedy w domu jest nudno, jesteśmy marudni, senni i wszystko jest be. Rodzice w te dni starają się nas pocieszyć i rozweselić, sprawić, by mimo złej pogody, dzień był fajny. Sposobem na to są wycieczki do Figloraju czy też na basen. Jeśli chodzi o Figloraj to powiem, że uwielbiamy do niego jeździć z Melą, tam można się wybiegać, wyskakać, poznać nowych znajomych. Ostatnio w Figloraju byliśmy z babcią Krysią i mamą, poznałem tam dziewczynkę, z którą się świetnie bawiłem podczas 1,5 godzinnego pobytu, biegałem skakałem na trampolinie, zjeżdżałem na zjeżdżalni. Mela natomiast wspinała na się na schodki, pływała w basenie z piłeczkami, bawiła się w domku dla dzieci i skakała na trampolinie. Powiem Wam, że po takiej zabawie ciężko wracać do domu.
Jeśli chodzi o wycieczki na basen, to byliśmy w październiku pierwszy raz całą rodzinką na basenie. Na początku bałem się wejść do wody jak to ja, ale później nie chciałem z niej wychodzić. Skusiłem się nawet na zjazd z tatą na takiej zjeżdżalni zakręcanej do wody i za pierwszym razem bardzo mi się spodobało. Mama była w siódmym niebie, że jestem taki zadwolony i że chcę jeszcze raz zjechać, ale po drugim zjeździe już mi mi się przestało podobać, gdyż przez jednego niemyślącego chłopaka, bo inaczej tego nie można określić, zanurkowaliśmy z tatą pod wodę, gdyż ten chłopak wyobraźcie sobie stał przed samą zjeżdżalnią, a tatuś żeby go nie kopnąć wpadł ze mną pod wodę. Nałykałem się wody i ogólnie wystraszyłem. Muszę jednak powiedzieć, że mimo tego zdarzenia bardzo mi się podobało na basenie i już nie mogę się doczekać, kiedy znów tam pojedziemy.
A teraz kilka fotek z Figloraju:
wtorek, 6 listopada 2012
piątek, 2 listopada 2012
Mamo kupisz mi autko....?
Gdy ktoś mnie pyta kogo kochasz? Ja odpowiadam, mamusię, tatusia, Amelkę, wszystkie babcie i AUTKA :). Gdy idę do sklepu pytam " kupisz mi autko, proszę...?" i prośba jest spełniona, gdy jestem grzeczny i rodzice mają pieniążki. Gdy ktoś pyta, w co będziemy się bawić, ja odpowiadam: " no jak to w co, w autka, przecież to normalne, bo ja uwielbiam bawić się nimi". Powiem Wam, że mam bardzo dużo autek, można by powiedzieć, że je kolekcjonuję, mam stare modele takie jak: WARSZAWA, SYRENKA, POLONEZ.... i nowe, modne takie jak AUDI, PORSCHE, VOLKSWAGEN.... Najlepszym prezentem dla mnie jest autko, z którym później śpię i kąpię się. Pewno nie uwierzycie, ale wiem, które autko od kogo dostałem :). Kiedyś babcia Krysia starała się policzyć, ile ich mam i cóż doliczyła się gdzieś około 50, ale to pewno jeszcze nie były wszystkie. Pochwalę się Wam jeszcze, że znam marki samochodów. Potrafię rozpoznawać znaczki marek na samochodach. Gdy kiedyś byłem na cały dzień u babci Halinki i Bronki to mówiłem wszystkim, że chcę już jechać do domu, bo tęsknię za moimi autkami, podobnie było na wczasach, mimo iż zabrałem ze sobą kilkanaście z nich. Obecnie mogę powiedzieć, że dzień bez zabawy autkami to dzień stracony, a zakupy bez nowego autka są nieudane.
niedziela, 28 października 2012
Śnieżne szaleństwa :)
Mama z samego rana oznajmiła mi, że na dworze jest śnieg. Na początku jej nie dowierzałem, ale pobiegłem szybko to sprawdzić i gdy zobaczyłem co się stało przez noc za oknem z radości zacząłem krzyczeć i skakać. Pobiegłem szybko do taty i powiedziałem mu wielką nowinę, tata przyjął to normalnie, hmm jakoś nie bardzo się cieszył, podobnie zresztą jak mama, hmm chyba nie bardzo przepadają za białym puchem. Po śniadaniu pojechaliśmy do babci Bronki i Halinki, ja byłem przeszczęśliwy. Przed wyjazdem pomagałem tacie odśnieżyć samochód :) super sprawa, a gdy przyjechaliśmy do babci, to zaraz z mamą poszedłem na dwór, gdzie na śniegu robiłem aniołka, lepiłem małego bałwanka, no i spędziłem ponad godzinę na placu zabaw, gdzie zjeżdżałem po zaśnieżonej zjeżdżalni, rzucałem się z mamą śnieżkami. Mówię Wam było wyśmienicie. Moje rękawiczki były mokruśkie jak i kombinezon, który później suszył się na kaloryferze. Mama była szczęśliwa, że śnieg sprawił mi dzisiaj taką frajdę. Najgorsze jest to, że po południu niestety było go o wiele mniej, a wieczorem prawie wcale :(. Rodzice pocieszali mnie i mówili, że jeszcze będzie tyle śniegu, że będę miał go dosyć, ale hehe oni chyba nie wiedzą co mówią, ja i dosyć śniegu? Mama żałowała tylko, że nie zabrała aparatu, by zrobić kilka świetnych zdjęć, ale jeszcze na pewno będzie nie jedna okazja.
To moje....., moja mama,
Mamusia ostatnio często denerwuje się na mnie widząc jak traktuję swoją siostrzyczkę. No cóż wstyd się przyznać, ale czasami nie jestem dla niej dobry. Nie chcę się z nią dzielić swoimi zabawkami, nie wpuszczam ją do swojego pokoju, gdyż ona wszystko mi rozwala, a gdy już jakimś cudem dostanie się tam, to krzyczę po niej :(, czasem ciągnę za rękę i wołam rodziców lub babcie. Mela wtedy zazwyczaj okropnie płacze, bo jest zła, że nie może zostać w moim pokoju i robić co chce. Wiem, że moje postępowanie jest złe, mamusia często rozmawia ze mną, tłumaczy mi, że zabawkami trzeba się dzielić, że Amelka pozwala mi się bawić jej zabawkami, wchodzić do swojego pokoju, że nie należy krzyczeć, czy szarpać siostrzyczki tylko zawołać mamę i poprosić o to, by ją zabrała. Gdy jestem zdenerwowany to czasami mówię, że nie lubię Amelki :(. Wtedy mamusia jest bardzo smutna :(, a ja tak naprawdę bardzo kocham siostrzyczkę i te słowa nie są prawdziwe, ale wypowiadane pod wpływem chwili, złości. Lubię się z Amelką bawić, często ją całuję, przytulam, uczę wielu rzeczy np. jak się schodzi z kanapy, ale są dni kiedy mnie denerwuje i wybucham, no cóż każdy ma zły dzień prawda? Przyznam się też, że troszeczkę jestem zazdrosny o nią, bo kiedyś rodzice, babcie poświęcały czas tylko mi, a teraz muszę się dzielić nimi z Melą. Przeważnie jedynym czasem spędzonym sam na sam z mamusią to czas drzemki Amelki, wyjście na plac zabaw, ale tylko wtedy, gdy siostra zostaje pod opieką babci lub wyjście do sklepu no i wieczorne zasypianie, a to też nie każde. Tak pozostałą część dnia spędzamy wszyscy razem, gdzie rodzice starają się poświęcać czas każdemu z nas i wymyślają wspólne zabawy. Wiem, że mamusia nie jest tylko moja, ale ................., wiem, że muszę się zmienić, by jej nie martwić swoim zachowaniem. Ona, stara się mnie też zrozumieć, bo czasami przy marudnej i krzyczącej Meli samej jest jej ciężko wytrzymać, ale to nie znaczy, że trzeba się tak zachowywać, bo przecież to mała istotka, która poprzez swój płacz stara się nam coś powiedzieć.
Siostrzyczko kocham Cię i nie gniewaj się na mnie, ale staraj się mnie zrozumieć, ja natomiast będę się starał zmienić. Wiesz już nie mogę się doczekać, kiedy podrośniesz na tyle, żeby się ze mną móc fajnie bawić autkami, a nie rozwalać mi ich, czy moich budowli z klocków. PRZEEPRASZAM
piątek, 26 października 2012
Opowiesz mi bajkę mamo?
Obecnie jestem na etapie słuchania bajek opowiadanych i wymyślanych przez mamusię :). Najpierw przed pójściem spać naradzamy się i wybieramy bajkowe postacie, oczywiście jedną z nich jestem ja Franuś, inne to np. MILI, GEO, BOT z UMIZUMI, albo KUBUŚ PUCHATEK, DORA, PIRACI Z NIBYLANDII, MAX I RUBI itd.. Codziennie jest ktoś inny. Podczas opowiadania, ja często jej przerywam mówiąc: "... ale mamusia, mamusia posłuchaj i powiedz teraz, że Franuś wpadł do dziury, którą wykopał KAPITAN HAK" , albo innym razem: " mamusia mamusia, powiedz, że Franusia potrąciło autko i DOSIA go ratowała" na co mama mówi: " Franku, takich strasznych rzeczy nie będę opowiadać, nie przerywaj mi" ja na to: " ale mamusia, to nie jest straszne, nie bój się, przecież to tylko bajka" i czekam z niecierpliwością na swój wątek . Mama nie bardzo lubi, gdy jej przerywam i dodaje coś swojego, ale powiem Wam, że ja to bardzo lubię. Często śmieję się głośno, bo ona opowiada tak śmiesznie, że nie potrafię się powstrzymać. Bardzo lubię, słuchać bajek mojej mamy, bo są to takie nasze wyjątkowe, jedyne i niepowtarzalne opowiastki. Ciekawe o czym dzisiaj będzie bajka?
DOBRANOC
sobota, 20 października 2012
Podział ról :)
Kiedyś pisaliśmy, że Franek zasypia z mamą i jak coś się dzieje to woła tylko mamę, gdy budzi się nad ranem, to jedyną osobą, jaką oczekuje w swoim pokoju to jest mamusia. Ostatnio jednak, gdy mama poszła do pracy, braciszek budząc się, uświadamia sobie, że mamy nie ma. Na początku płakał za nią, ale obecnie jest bardzo dzielny. Mama wychodząc zawsze zostawia mu jakiś rysunek, który on pod jej nieobecność ma pokolorować, poza tym dzwoni do niego i rozmawia z nim. Jeśli chodzi o mnie, to ja jak wiecie nie dawałam się rodzicom wyspać, często budziłam się w nocy po kilka razy i wstawałam bardzo wcześnie. Obecnie jest inaczej, a mianowicie można powiedzieć, że wysypiamy się wszyscy. Pewno zapytacie, a co takiego się stało? No cóż, skoro Franek potrzebuje mamusi, to ja uznałam, że też mam swoje potrzeby i podczas nocnych pobudek wzywam tatusia, który uznał, że nie ma sensu wstawać co 30 minut do mnie, a wystarczy położyć się obok mnie heheh, to znaczy położyć się na podłodze i potowarzyszyć mi. Powiem Wam, że spodobało mi się to bardzo i tak od jakiegoś czasu, gdy mam złe nocki zasypiam u " boku " taty, który leży na podłodze, na karimacie i trzyma mnie za rączkę. Szczerze, to ja jestem w siódmym niebie i tak mogę spać do samego rana. I tak, jak budziłam się kiedyś o 5.30, czy 6 to teraz potrafię spać nawet do 8. Tata pewno jest innego zdania niż ja i orócz tego, że troszkę dłużej śpi, nie cieszy go zapewne leżenie na twardej podłodze z rąką w łóżeczku. Zatem cóż mogę napisać prócz tego, że role zostały przydzielone przez dzieci. Zobaczymy, co z tego wyniknie na dłuższą metę.
wtorek, 16 października 2012
Nasza Melunia :)
Ostatnio zaskoczyłam rodziców kolejnymi umiejętnościami. A mianowicie rozumiem dobrze, co do mnie mówią. Dzisiaj na przykład, mama mówi: " Amelko, idź do babci Halinki i pokaż jej, co masz w rączce" , na te słowa, ja zadowolona popędziłam do niej. Innym znów razem, tata przed snem mówi do mnie tak: "Amelko już pójdziesz spać, zaraz puścimy sobie naszą muzyczkę...", a ja w mgnieniu oka, odwracam się, chwytam za sznureczek z pozytywki i mocno ciągnę za niego. Gdy mama mówi:" Amelko chodź będziesz jadła, usiądź sobie na dywanie", to ja robię dokładnie to, co mówi mama :). Podczas zmywania naczyń, mamie nalało się troszkę wody na podłogę, wtedy ja wzięłam leżącą na podłodze szmatkę i zaczęłam wycierać mokre miejsce :). Gdy idziemy na spacer i mama każe mi znaleźć buty, to ja idę do przedpokoju, siadam na podłodze i szukam w półce swoich bucików. Po czym pokazuję wszystkim, gdzie należy mi je ubrać, podobnie jest ze skarpetkami, gdy ich zgubię lub Franek mi je ściągnie. Ostatnio tata mówi: " Amelko wysmarkaj nosek" to ja biorę chusteczkę i smarkam :)). Potrafię wchodzić na kanapę, łóżko, fotel i z nich schodzić, posłać buzi, wskazać pępek, pokazać, że Amelka jest cacy, ile mam kłopotów, wskazać osobę, o którą pytają. Rozumiem dobrze, gdy do mnie mówią "daj buzi" wtedy przechylam się i otwieram swoją buzię całując drugą osobę. Mówię takie słowa jak: mama, baba, tiata, dam, da, bam, pa pa. Kocham swojego braciszka i zacałowałabym go, uwielbiam się z nim bawić, a nie cierpię, gdy zamyka się w swoim pokoju i mnie do niego nie wpuszcza.
sobota, 13 października 2012
Wycieczka - Goczałkowickie ogrody :)
23 września wybraliśmy na rodzinną wycieczkę do Goczałkowic do ogrodu państwa Kapias. Powiem Wam, że byliśmy pod wielkim wrażeniem tego, co zobaczyliśmy, coś niesamowitego. Nam z Melą bardzo się podobało, bo było dużo przestrzeni do biegania i wiele ciekawych miejsc. Mama była zachwycona wrzosami, które swoimi kolorami przyciągały oczy. Ehhhh mówię Wam, kto tam nie był niech żałuje i w najbliższym czasie się tam wybierze. Najlepsze jest to, że wejście do tak pięknych ogrodów jest darmowe, co w ogóle w dzisiejszych czasach jest niepojęte. Spacer po takim ogrodzie to sama przyjemność, powiem Wam, że nie chciało mi się tam stąd wracać. Na koniec naszej wycieczki poszliśmy do sklepu ogrodniczego, który znajdował się w drugiej części ogrodu i kupiliśmy drzewko i dwa wrzosy oraz wiatraczek do naszego skalniaczka.
A teraz kilka fotek:
piątek, 12 października 2012
Zabawy z Melą :)
Ostatnio świetnie bawię się z Melą i tak np. jeździmy razem motorkiem lub ścigamy się jeżdżąc na lewku i motorku. Robimy pociąg i razem z mamusią biegamy po mieszkaniu śpiewając " Jedzie pociąg z daleka..." lub tańczymy przy weselnej muzyce, bawimy się w chowanego lub wygłupiamy się na podłodze. Cieszę się, że z Melą można się już tak fajnie bawić, bardzo lubię, gdy ona mnie goni, a ja uciekam. Równie wspaniale bawimy się na dworze, na placu zabaw, gdzie razem zjeżdżamy na zjeżdżalni lub gonimy się po trawie lub robimy babki z piasku. Powiem Wam, że już nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł sie pobawić z Melą moimi samochodzikami, bo jak na razie siostrzyczka rozrzuca mi moje autka po pokoju i wkłada je do buzi :).
A teraz kilka zdjęć :
JAZDA MOTORKIEM " MELA TRZYMAJ SIĘ "
TAŃCE U BABCI
NA PLACU ZABAW
A teraz Amelka się czymś pochwali, a mianowicie mam dwa kolejne zęby. Wreszcie wyszły mi górne jedynka i dwójka. No i pięknie sama chodzę powiem nawet, że biegam :))) oraz ama wchodzę na kanapę i potrafię z niej zejść.
POZDROWIONKA DLA WSZYSTKICH
wtorek, 9 października 2012
Roczek Amelki :)
Wreszcie nadrabiamy zaległości , mama ostatnio ma dużo pracy i mało nas tutaj na blogu, ale jak tylko znajdziemy chwilę to będziemy pisać o ważnych wydarzeniach i ciekawostkach i zaglądać do Was. Dzisiaj napiszemy o roczku Amelki, który odbył się 15 września 2012 roku o godzinie 17 w naszym Kościele. Najpierw o godzinie 14 przybyli do nas na uroczystość goście i tak była ciocia Gosia, matka chrzestna Amelki, wujek Mirek ojciec chrzestny, wujek Sławek, Filip, Patryk, babcie Bronka, Halinka, Krysia, ciocia Wiola, wujek Leszek, Natalia i wujek Darek, no i oczywiście ja Franuś i mama z tatą. Gdy wszyscy zajęli już miejsca za stołem, mama wniosła torcik, goście zaczęli śpiewać " 100 lat", Mela była zdziwiona i nie bardzo wiedziała co się dzieje, zastanawiała się nad tym czemu wszyscy śpiewają i co tak naprawdę chcą od niej. Razem z Filipem pomogliśmy jej zdmuchnąć świeczkę. Później wszyscy zaczęli kosztować smakołyki, które przygotowała mama i babcia. A my dzieciaki szaleliśmy, wygłupialiśmy się, było dużo hałasu, śmiechu i fajnej zabawy. O godzinie 16.30 zaczęliśmy się szykować do Kościoła, Mela założyła kreację, którą kupiła jej matka chrzestna z wujkiem Sławkiem i wyglądała przepięknie. W Kościele siostrzyczka była nawet spokojna dopiero pod koniec mszy zaczęła marudzić i kręcić się oraz spacerować. Ksiądz pobłogosławił ją, dał jej pamiątkę chrztu oraz dał potrzymać kropidło, ale Mela nie bardzo umiała go utrzymać. Po mszy zrobiliśmy kilka fotek i wszyscy goście rozjechali się do domów, my również wróciliśmy do naszego mieszkanka i po długim bardzo ciekawym dniu szybko zasnęliśmy. Na koniec chcemy podziękować gościom za przybycie na roczek i za prezenty.
A teraz kilka fotek:
piątek, 28 września 2012
ODWIEDZINY
Ostatnio Franek z Amelką wybrali się w odwiedziny do Babci i Pra-Babci
Franek był lekko zakatarzony. Po krótkiej chwili od przybycia, Franek zaptał :
Franek: Mamusiu, a dlaczego babcie są dzisiaj tak smutne?
Mama: nie wiem Franusiu
Po krótkim namyśle
Franek : Mamusiu, jak to nie wiesz, Babcie są smutne, bo ja jestem chory. :)
środa, 26 września 2012
Ostatnia wizyta
We wtorek byliśmy na wizycie u neurologa :). Pojechałam z tatą, gdyż mama musiała iść do pracy. Jechaliśmy autobusem, bo mama zabrała samochód i powiem było całkiem interesująco. Franek został z babcią Krysią, która przyjechała nam pomóc za co jej serdecznie dziękujemy. Jeśli chodzi o wizytę to chyba ok, lekarka powiedziała, że rozwijam się dobrze, że całkiem nieźle chodzę, zmierzyła mi też głowę i powiedziała, że mam dużą, ale mieszczę się w normie, więc nie ma się co martwić. Pytała również o to, czy używam jakieś słowa, tata z dumą powiedział, że gdzieś koło pięciu: mama, dam, ne, bam, tiatia. Ogólnie zostałam pochwalona, mimo iż pokazałam jak mocno potrafię krzyczeć. Na koniec lekarka oznajmiła, że to ostatnia wizyta i że nie ma już potrzeby przychodzić. Tata był uradowany i przekazał tę wieść mamie, która po nas przyjechała samochodem. Później wróciliśmy do domu, gdzie czekali na nas Franek i babcia Krysia.
wtorek, 25 września 2012
Nowy mieszkaniec naszego domu :)
Od tygodnia mamy żółwika lądowego najprawdopodobniej to żółw stepowy :). Nazwałem go Wiluś . Śpi ze mną w pokoju. Jest bardzo fajny, gdy Mela śpi wypuszczamy go na podłogę i chodzi sobie po niej kierując się zawsze w stronę słońca, gdzie na najcieplejszym miejscu zatrzymuje się i zasypia. Zjada mlecze, liście malin, pożeczki, pokrzywy, koniczynę, czasem jabłuszko. Jedzonko sam zrywam z rodzicami i sam go karmię :). Tata nauczył mnie nosić naszego Wilusia, bo bał się, że go upuszczę. Powiem Wam, że jestem szczęśliwy, że mam swoje zwierzątko.
A oto nasz Wiluś :)
poniedziałek, 24 września 2012
wtorek, 18 września 2012
Chodzę :)
Dzisiaj chciałabym się Wam pochwalić, że od kilku dni chodzę sama. Jeszcze to nie jest stabilny chód, ale potrafię przejść sama przez pół pokoju gościnnego, albo cały przedpokój. Powiem Wam, że bardzo mi się to podoba. Rodzice mówią, że już niedługo będę biegać :). Franek się cieszy z moich postępów, ale i śmieje z mojego dziwacznego chodu. Niedługo pokażę Wam filmik. Pozdrawiam
środa, 12 września 2012
Wirus
W zeszłym tygodniu w nocy z czwartku na piątek mnie i moją mamusię dopadł obrzydliwy wirus. Było nam niedobrze, wymiotowaliśmy, bolał nas brzuszek i mieliśmy biegunkę. Prawie całą noc nie spaliśmy, bo nie potrafiliśmy zasnąć, gdyż ciągle było nam niedobrze. Z samego rana mama zadzwoniła do pracy i powiadomiła swoją szefową, że się źle czuje. Wzięła jeden dzień opieki nad zdrowym dzieckiem, który jej przysługuje, a który na szczęście był dniem jeszcze niewybranym przez nią. Później tata zawiózł nas do lekarza, który stwierdził, że to wirus, przepisał lekarstwa, które nam bardzo pomogły, ale tak osłabiły, że pół dnia spaliśmy. Po południu miałem jeszcze gorączkę 39 stopni, nie mogłem nic jeść, bo nie miałem ochoty, ale za to dużo piłem. Tego dnia zjedliśmy z mamą tylko tarte jabłko. Na drugi dzień było już o wiele lepiej, gorączka zeszła, ale jeszcze nie mieliśmy smaku do jedzenia. Babcia Krysia przyjechała pomóc mamie w opiece nad nami, za co jej serdecznie dziękujemy. Obecnie jesteśmy zdrowi i czujemy się świetnie, ale za to zaraziliśmy babcię Halinkę, Bronkę i tatę, którzy obecnie czują się już dobrze. Na szczęście Amelkę wirus ominął i mamy nadzieję, że tak już zostanie i nie wróci on juz do nas.
poniedziałek, 10 września 2012
12 MIESIĄC
Dokładnie rok temu o 7:50 przyszłam na świat, ważyłam wtedy 3010g i miałam 54 cm. Dzisiaj ważę ponad 10 kg i mam 80 cm wzrostu. A teraz zobaczcie filmik jaki przygotowała dla mnie mama, dodam, że piosenki w nim użyte wybrał dla mnie tatuś.
Dziś są Twoje urodziny,
zatem zawsze dziarskiej miny.
Do zabawy mnóstwo siły, żeby każdy
dzień był miły - pełen śmiechu i radości.
Stu urodzinowych gości,
aut, lal, klocków i pluszaków.
Stu prezentów, stu buziaków.
Zdrowia, szczęścia i słodyczy tego Tobie życzą: MAMA, TATA I FRANUŚ
zatem zawsze dziarskiej miny.
Do zabawy mnóstwo siły, żeby każdy
dzień był miły - pełen śmiechu i radości.
Stu urodzinowych gości,
aut, lal, klocków i pluszaków.
Stu prezentów, stu buziaków.
Zdrowia, szczęścia i słodyczy tego Tobie życzą: MAMA, TATA I FRANUŚ
BUZIAKI I ŻYCZENIA OD BABĆ, MATKI CHRZESTNEJ GOSI ORAZ OJCA CHRZESTNEGO MIRKA, KTÓRY SPECJALNIE PRZYJECHAŁ DO CIEBIE Z PREZENTEM W DZIEŃ TWOJEGO WIELKIEGO ŚWIĘTA
KOCHAMY CIĘ CÓRECZKO I DZIĘKUJEMY BOGU ZA TO, ŻE JESTEŚ Z NAMI
niedziela, 9 września 2012
Trzydniówka
Miniony tydzień był dla nas bardzo ciężki. Może o mnie i mamie w następnej notce, a dzisiaj o Meli. Kilka dni temu Amelkę dopadła trzydniówka, na początku rodzice nie byli do końca przekonani, że to właśnie ten wirus, bo siostrzyczka miała wysoką gorączkę i biegunkę, poza tym była nieznośna, źle spała, budziła się co godzinę i płakała jeszcze bardziej niż do tej pory, a takie objawy miała już przy ząbkowaniu. Pewności nabrali dopiero, gdy po trzech dniach na ciele Melki pojawiła się wysypka. Zaniepokoił ich jednak guzek za uszkiem, więc po przyjściu mamy z pracy pojechaliśmy do lekarza, który stwierdził, że to normalne przy trzydniówce i że to powiększone węzły chłonne. Rodzice byli zaskoczeni, bo gdy ja przechodziłem trzydniówkę, nie miałem takich guzów. Obecnie Melka pożegnała wirusa na dobre, ale ciągle jest jakaś nerwowa i bardziej płaczliwa, co powiem szczerze trudno wytrzymać, ale mimo wszystko dajemy radę i kochamy naszego nerwusa płaczusia.
wtorek, 4 września 2012
Koniec wakacji z mamą
No i mama wróciła do pracy, a my zostaliśmy pod opieką babci Halinki i prababci Bronki. Wiecie fajnie było, gdy budziłem się rano i wiedziałem, że gdy zawołam mamę ona przyjdzie do mnie, położy się na chwilkę obok mnie, przytuli, porozmawia ze mną i powygłupia. Później przygotuje Meli i mnie śniadanie, obejrzy z nami bajkę, pobawi się, pójdzie na spacer, na plac zabaw, potańczy, poczyta. Teraz niestety czasami jest tak, że gdy budzę się, mamy już nie ma i jest mi troszkę smutno, ale wiem, że są babcie i z nimi też jest super, a poza tym wiem, że za parę godzin mamka wróci z pracy i znów nam poświęci swój czas, bo nas bardzo kocha i również tęskniła za nami. Cieszymy się i dziękujemy Bogu, że mimo wielu problemów mama ma pracę, którą bardzo wszyscy cenimy i szanujemy, bo nie tylko daje ona pensję, ale i dużo czasu wolnego, który mama poświęca nam i mamy nadzieję, że mimo wszystko to się nie zmieni.
Wiecie ostatnio powiedziałem mamie, że z nikim mi się tak dobrze nie bawi jak z nią, bo ona wymyśla różne ciekawe zabawy z autkami tylko szkoda, że nie ma ona za dużo czasu. Tata natomiast nie bawi się autakami tak dobrze jak mama, ale za to w wygłupach nikt go nie pokona i powiem Wam, że uwielbiam z nim szaleć.
sobota, 1 września 2012
Wycieczka :)
16 sierpnia wybraliśmy się na wycieczkę do Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu. Było świetnie, widzieliśmy zwierzątka, karmiliśmy je dając im pokarm z ręki, uczestniczyliśmy w pokazie lotów sów. Słuchaliśmy bajek, bawiliśmy się w zgaduj zgadula i bawiliśmy się na dużym placu zabaw, na którym było fantastycznie. A oto relacja zdjęciowa:
TUTAJ SŁUCHALIŚMY BAJKI
W BASENIE Z KULKAMI
NA ZJEŻDŻALNINA TRAMPOLINACH
Subskrybuj:
Posty (Atom)