Ostatnio pisaliśmy z mamusią, że odkąd zacząłem chodzić do przedszkola to nic tylko choruje. Powiem Wam, że już jestem zmęczony i mam dosyć siedzenia w domu, przyjmowania antybiotków, syropów i badań krwi. Jeszcze ta ospa, która nieźle daje mi w kość, wie, o czym ja mówie, tylko ten, kto ją przeszedł. Początki były straszne, kąpiel, a raczej tylko polewanie wodą, smarowanie bolących krost było dla mnie koszmarem. Przebieranie zwykłej koszulki, czy majtek było męką, bo wszystko mnie bolało. Nikt nie mógł mnie dotykać, smarować mnie mogła tylko mama. Obecnie krostki już nie bolą, ale jeszcze swędzą, i są brzydkie, mam je na całym ciele, są już suche, ale nadal jeszcze są i przeszkadzają w codziennych czynnościach. Denerwuje mnie to i jestem ogólnie zły, na wszystko i wszystkich, mamusia smuci się, że mam takie nastroje, ale stara się mnie jakoś zrozumieć. A ja już chcę wyzdrowieć, chcę normalnie się bawić, wychodzić na dwór, na spacery, wycieczki, basen. Dzisiaj przed snem powiedziałem mamie tak:
FRANEK
Wiesz mamusia, wiesz, jakie byłoby moje żczenie, po zdmuchnięciu świeczki na moim torcie, gdybym miał urodziny?
MAMA
Tak synusiu?
FRANEK
Żeby ta ospa dała mi już spokój :(
MAMA
Wiem Franku, też bym tak chciała.
FRANEK
Mamo, a może poprosimy Pana Boga o to w modlitwie?
MAMA
Jasne Franku.
Współczuję, Martynka bez problemu przeszła ospę. Mam nadzieję, że ospa szybko pójdzie precz od Frania;)
OdpowiedzUsuńBiedny misiak. Teraz myślę kochani że już ku lepszemu idzie, jeśli chodzi o tą ospę. buziak :*
OdpowiedzUsuń