Dzisiaj byłem u alergologa naczekaliśmy się tam od 11 do 15 istna masakra. Dzisiejsza służba zdrowia niestety nie potrafi określić godziny przyjęć oraz swoich zasad dotyczących rejestracji. Wyobraźcie sobie, że najpierw 2 tygodnie temu moja mama od godziny 6 rano stała w kolejce żeby mnie zapisać do lekarza, wtedy jeszcze myślała, że to rejestracja, bo przecież pani w okienku zabrała wszystkie dokumenty łącznie z dyskietką. Mama stała 2 godziny tylko po to, by zapisać się na dzisiaj, dostała karteczkę, że dzisiaj ma przyjść do godziny 11 do przychodni, więc według zaleceń przyszliśmy z rodzicami i co się okazało, że dopiero dzisiaj pani w okienku mnie rejestrowała, a lekarka przyjmowała od 12.15. Tata więc zapytał to w jakich godzinach należy pojawić się w przychodni skoro lekarz przyjmuje dopiero od 12.15, czego nam nikt wcześniej nie powiedział, rodzice cały czas myśleli, że 11 godzina wpisana na kartce to godzina wizyty u lekarza, pani nie potrafiła określić godziny, ale powiedziała, że trzeba być szybciej, bo na początku są robione testy, a dopiero później idzie się do lekarza. I tak na początku z tatą, a później tylko z mamą, bo tata musiał iść do pracy, czekaliśmy w przychodni. Dobrze, że Melcia nie była aż tak zmierzła i dała radę tyle wytrzymać. Ja dopiero o 14.30 miałem robiony test, powiem Wam, że dzielnie zniosłem nakłucia i wysiedziałem 15 minut nie ruszając rączką. Okazało się, że na szczęście jestem uczulony tylko na histaminę, a więc tak naprawdę jestem zdrowy, a to uczucie zatkanego nosa nie jest związane z alergią tylko trzeba iść do laryngologa. Jak na razie mam brać kropelki do nosa i sprawdzić, czy po nich mi się polepszy.
Na koniec jakby tego było mało, jak już wracaliśmy do domu, kierowca jednego z samochodów przejechałby nas na pasach, mimo iż samochody na jednym pasie się zatrzymały on niestety nie zwolnił i jechał z dużą szybkością myśląc, że uda mu się przejechać, a gdy przekraczaliśmy drugą połowę drogi z piskiem opon hamował i zatrzymał się przed wózkiem Meli, później jeszcze bezczelnie gazował i nie zaczekał aż mama wjedzie z nami na chodnik tylko ruszył omijając nas. Mama, krzyczała, ludzie siedzący w samochodach na pasie obok również coś wołali na niego, ale on w ogóle się nie przejął, odpisaliśmy numery rejestracji, ale co to da, nic. Takie czasy niestety, za chwilę będzie trzeba przechodzić z kamerką przez pasy żeby cokolwiek komuś udowodnić i ukarać .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz