Jakiś czas temu byliśmy na festynie u tatusia w pracy. Pogoda była kiepska, padał deszcz, ale mimo wszystko nie było najgorzej. Były dmuchańce, można było postrzelać z łuku, potańczyć, poskakać na trampolinie, pomalować twarz no i wygłupiać się z klaunami.
Ostatnio ze względu na remont mamusia zabierała nas do figloraju żeby tata mógł spokojnie pracować, kuć, malować itp. Bardzo lubimy z Melą tam chodzić, bo można poszaleć i wybiegać się na maksa.
Maluchom to nawet deszcz nie przeszkadza w szaleństwach. Na zdjęciach gdzie misiaki są w kulkach Franuś z Amelką są szalenie do siebie podobni. :)
OdpowiedzUsuń