Od dłuższego już czasu mam problemy z zasypianiem i snem w nocy. Bywa tak, że szybko zasnę, ale już po godzinie budzę się z płaczem. W nocy również budzę się po kilka razy. Rodzice i braciszek, mają już tego dosyć, są zmęczeni moimi krzykami. Wszyscy rozkładają ręce, bo nikt nie wie, co tak naprawdę mi dolega. Czasami jest to ząbkowanie, innym razem ból brzuszka, głód lub pragnienie. Wczoraj i dzisiaj np. miałam wysoką temperaturę, mama zbiła mi ją dopiero czopkiem. Rodzice podejrzewają trzydniówkę, ale zobaczymy, co przyniesie kolejna noc, gdyż dzisiejsze zasypianie było koszmarem, darłam się wniebogłosy, niczego nie chciałam, dopiero po zrobieniu kupy o godzinie 21 troszkę się uspokoiłam i dałam się mamie ukołysać do snu. Powiem Wam, że rodzice są padnięci, zasypiają w dzień wszędzie, gdzie usiądą, ale cóż mają zrobić, trzeba przetrwać jakoś te ciężkie chwile.
Ostatnio stałam się głodomorkiem i domagam się mleka nawet w nocy i potrafię wypić 210 ml i powiem Wam, że czasami tyle, to mało dla mnie. W dzień również nieźle podjadam, gdy widzę , że ktoś je, zaraz pojawiam się obok i krzyczę lub zabieram mu jedzenie z talerza. Franek tego nie cierpi i zawsze krzyczy: " Mamo zabierz Melę".
Wiecie dzisiaj mój braciszek powiedział mamie tak: " mamo, ja już mam dosyć tych krzyków Meli, niech ona już będzie duża", a podczas kąpieli zapytał tak: " mamo, a ja też tak płakałem i sprawiałem tyle problemów?". Hmm chyba pora zastanowić się nad swoim zachowaniem.
W zeszłym tygodniu w niedziele przed wyjściem do Kościoła Franek pyta: " Mamo, a Amelka też będzie się kościelić" :)
To tyle na dzisiaj ciekawe, czy dzisiaj dam się wyspać mamie, tacie i braciszkowi.
Wiecie rodzice mówią, że oni to mają pecha, bo ja się budzę przeważnie wtedy, gdy oni kładą się spać.