Długo nas nie było, ale nasza mama miała tyle pracy, że nie miała czasu pisać. Może choć teraz uda nam się to troszkę nadrobić. Opowiem Wam, o tym jak wyglądały moje pierwsze dni w przedszkolu. A więc tak, do tego wyjątkowego dnia przygotowywałam się już od sierpnia. Mama kupiła mi kapcie, woreczek, szczoteczkę, pastę, kubeczek. Na początku miałam iść do czterolatków, gdyż rodzice nie chcieli bym chodziła do grupy maluszków, bo nie chcieli bym spała, bo gdy w południe się zdrzemnę, to później wieczorem nie chcę iść spać o normalnej porze. Niestety ze względu na brak miejsc musiałam pójść do trzylatków, ale z czasem okazało się, że to całkiem dobry pomysł, bo było tam dużo fajnych dzieci, które bardzo polubiłam, a zasypianie nie było aż tak uciążliwe. Gdy nadszedł pierwszy dzień pójścia do przedszkola, rodzice to bardzo przeżywali, a ja się cieszyłam i nie umiałam się doczekać. Wreszcie nie tylko zaprowadzałam Franka do przedszkola, ale mogłam sama w nim zostać, mieć swój wieszaczek, ubrać kapcie i spędzić pół dnia na zabawie z dziećmi, tak jak Franuś. W tym wyjątkowym dniu mama ubrała mnie bardzo ładnie, zabrała mi piżamko, poduszeczkę i inne potrzebne rzeczy i poszliśmy rodzinnie do przedszkola. Gdy weszliśmy do szatni, tata poszedł z Franusiem na jego miejsce żeby się przebrał, a mama została ze mną. Wieszaczek mam zaraz przy wejściu, więc usiadłam na ławeczce i zaczęłam się przebierać, gdy byłam już gotowa poszliśmy do Franusia i zaprowadziliśmy go na górę do jego sali, a później zeszliśmy na dół, gdzie po raz pierwszy weszłam na moją salę, pełną zabawek. Czekały już tam na mnie panie, które bardzo lubię, a mianowicie pani Dorotka i pani Asia, no i pani Monika, która jest bardzo surowa, ale również fajna. Powiem Wam, że w tym pierwszym dniu w ogóle nie płakałam, rodzice byli uradowani, że to tak łatwo wszystko poszło. I najlepsze jest to, że odkąd chodzę do przedszkola tylko raz płakałam i to w pierwszym tygodniu września. Niektóre dzieci bardzo płakały, a ja nie, rodzice i Franuś byli ze mnie dumni. Mój brat często mnie odwiedzał w mojej grupie, bo gdy mama musiała dłużej zostać w pracy, to my musieliśmy zostać do 16 i wtedy koło, 15 Franek schodził do mojej grupy, gdzie bawiliśmy się i szaleliśmy, czekając na mamę. Codziennie rano zaprowadzał nas tata, a przychodziła po nas mama i czasem narzekaliśmy, że mamy długo nie ma, że musimy tak długo zostać w przedszkolu, gdzie o tej porze było już mało dzieci. Powiem Wam, że mam trzy fajne koleżanki Zuzię, Ulę i Martynkę, które bardzo lubię. Gdy leżakujemy to często trzymamy się za rączkę. Bardzo lubię bawić się z tymi dziewczynkami. Chłopców też lubię i bawię się z nimi, ale niektórzy mi dokuczają na przykład taki jeden Borys i dwaj bliźniacy, którzy często zabierają wszystkim zabawki.
Pewnego dnia po powrocie z przedszkola mówię do mamy : " Mamusia, a wiesz, że bliźniacy nie zabierają mi zabawek " , mama na to : " To super Amelko, widać, że chłopcy Cię lubią ", a ja na to :
" nie mamusiu, to nie tak, wiesz po prostu je mocno trzymam". Mama parskła śmiechem i pogłaskała mnie po głowie :), hehe.
Podoba mi się bardzo przedszkole i lubię tam chodzić, byliśmy już kilka razy na spacerze z całą naszą grupą, na placu zabaw, kolorujemy obrazki, malujemy farbami, wycinamy różne obrazki, czytamy książeczki, bawimy się zabawkami, uczymy się wierszyków, piosenek, tańczymy, oglądamy teatrzyki i uczymy się angielskiego. Jedzenie mi bardzo smakuje i wcinam bardzo dużo, z czego rodzice są bardzo zadowoleni. Jednak obecnie nie chodzę już miesiąc do przedszkola, ale o tym już w następnej notce.....